Artykuł Trudne czasy pandemii pochodzi z serwisu Velodrome.
]]>31 grudnia prawdopodobne zakończenie kariery ogłosił Mikhel Raim. Po 5 latach Estończyk rozstał się z zespołem z Izraela i nie otrzymał nowej propozycji z innego zespołu. Na Twitterze powstał nawet hasztag #signmiku w nadziei, że któryś z zespołów znajdzie jednak miejsce dla sympatycznego kolarza, a póki co nowego pracodawcy ani widu ani słuchu. To dziwne, bo 27-latek z roku na rok wydawał się coraz bardziej kompletnym kolarzem, a 13 zwycięstw to nie dzieło przypadku, a włożonej pracy.
Bez kontaktu wciąż pozostają dwaj doświadczeni Belgowie: Guillaume van Keirsbulck i Julien Vermote. Pierwszy z nich, Van Keirsbulck, raczej luźno podchodzi do przyszłości i nie przejmuje się brakiem kontraktu. Warto dodać, że profile jego szybkich samochodów obserwuje więcej osób niż jego własny. Natomiast drugi Vermote bardzo chciałby pozostać na najwyższym poziomie, ale nie wyklucza kroku w dół. Jednak ostatnie trzy lata, które spędził w ekipach Dimension Data i Cofidis nie należały do udanych, więc trudno dziwić się niechęci innych drużyn.
W trudnej sytuacji znalazł się także Michał Paluta. 25-latek ze Strzelc Krajeńskich najprawdopodobniej wyląduje, w którymś z dwóch polskich zespołów z trzeciej dywizji. To koniec marzeń byłego mistrza kraju z 2019 roku o pozostaniu na najwyższym, bądź chociaż drugim poziomie. Brak zainteresowania usługami Polaka nie powinien jednak budzić wielkiego zaskoczenia. Ze wszystkich rodaków w CCC był zdecydowanie najsłabszym punktem, a prawdziwym wyczynem stało się dla niego samo ukończenie hiszpańskiej Vuelty. Brak wyników = brak kontraktu.
Na sam koniec warto wspomnieć Pawle Poljańskim. Polak w wieku zaledwie 30 lat zdecydował się zakończyć profesjonalną karierę. Nie przekonały go nawet przyzwoite oferty z World Touru. Sam stwierdził, że się wypalił, a kolarstwo nie daje mu już tyle frajdy co kiedyś. Oddany kompan Rafała Majki zajmie się teraz rodzinnym, lukreatywnym biznesem budowania domów
Artykuł Trudne czasy pandemii pochodzi z serwisu Velodrome.
]]>Artykuł Intermarche-Wanty-Gobert – analiza rynku transferowego pochodzi z serwisu Velodrome.
]]>Muszkieterowie przejęli miejsce po grupie CCC. Polska firma obuwnicza, na skutek kryzysu spowodowanego pandemią koronawirusa, postanowiła wycofać się ze sponsoringu, a Amerykanin Jim Ochowicz wobec braku innego, głównego inwestora sprzedał licencję Belgom i podobnie jak Polacy zrezygnował z dalszej działalności w kolarstwie.
W pakiecie z licencją do zespołu trafili trzej byli kolarze CCC: Czech Jan Hirt oraz Niemcy Jonas Koch i Georg Zimmermann. Szansę powrotu na najwyższy szczebel otrzymał doświadczony Baptiste Planckaert, który ostatnio ścigał się w mniejszych belgijskich ekipach.
Szefostwo drużyny zdecydowało się wzmocnić zespół także specjalistami od wspinaczki w górach, ale zarówno Afrykaner Louis Meintejes, Włoch Lorezno Rota i Estończyk Rein Taaramae to zawodnicy obarczeni sporym ryzykiem.
Skład zespołu na nadchodzący sezon uzupełnią: specjalista od klasyków, Holender Taco van der Hoorn i włoski sprinter Riccardo Minali, którzy znaleźli się na zakręcie po mniej udanym okresie kariery.
Niestety część kolarzy rozstała się z belgijską formacją. Muszkieterów opuści Xandro Meurisse, jeden z najjaśniejszych punktów w minionym roku. 28-latek zdecydował się na przenosiny do grupy Alpecin-Fenix. Nowego kontraktu nie dostał Timothy Dupont. Doświadczony sprinter przeniesie swoje talenty do drugoligowej formacji Bingoal-Wallonie Bruxelles.
Francuz Fabien Doubey w przyszłym sezonie wróci do ojczyzny. Zawodnika skusił dwuletni kontrakt z formacja Total Direct Energie. W trudnych czasach część kolarzy decyduje się na dłuższe, stabilniejsze umowy na rzeczy tych krótszy, trochę lepiej płatnych.
Duży krok wstecz wykona Alfdan de Decker. 24-latek w przyszłym sezonie zakotwiczy w belgijskim zespole Tarteletto-Isorex z trzeciej, ostatniej dywizji. Według mnie w ekipie muszkieterów można znaleźć kilku zdecydowanie gorszych kolegów, którzy zdecydowanie bardziej zasłużyli na tułaczkę po kolarskiej prownicji.
Na skutek problemów zdrowotnych i licznych kontuzji karierę zakończył doświadczony Yoann Offredo. Francuz znalazł już sobie nowe zajęcie, został ekspertem i komentatorem w stacji la chaine L’Equipe. Nieznana pozostaje przyszłość Thomasa Deganda. 34-latek cały czas szuka bezpiecznej przystani na nadchodzący sezon.
Artykuł Intermarche-Wanty-Gobert – analiza rynku transferowego pochodzi z serwisu Velodrome.
]]>Artykuł Ciasteczka ryżowe – pyszne i zdrowe pochodzi z serwisu Velodrome.
]]>Boom na smakołyk zaczął się mniej więcej w 2016 roku, a najlepsze zespoły szybko podchwyciły trend i za pośrednictwem mediów społecznościowych, zaprzyjaźnionych redakcji, czy serwisów typu youtube, rywalizowały o palmę pierwszeństwa w najlepszym przepisie.
W internecie można znaleźć wiele propozycji na ten przysmak. W większości z nich znajdziemy takie składniki jak:
-ryż do risotto albo ryż do sushi
-mleko wegańskie np. sojowe, bądź mleczko kokosowe
-woda
-serek typu Philadelphia
-owoce: jagody, truskawki, banany, maliny, nektarynki
-owoce suszone: daktyle, rodzynki, morele, śliwki
-w roli substancji słodzącej: miód, syrop klonowy, cukier trzcinowy, cukier kokosowy, erytrytol, ksylitol
-szczypta soli
-cynamon, kakao
-czasami można znaleźć nawet wersję z sokiem jabłkowym
Ryż gotujemy na mleku, bądź samej wodzie. Po ugotowaniu dodajemy serek typu Philadelphia i mieszamy. Według preferencji możemy dosypać cynamon, kakao, wiórki kokosowe, czy szczyptę soli (kto co lubi). Następnie na blaszce wykładamy pierwszą warstwę ryżu, dokładamy owoce i zamykamy drugą porcją ryżu. Później wkładamy całość do lodówki na mniej więcej 6-8 godzin. Po wyciągnięciu kroimy na małe kwadraty, aby wygodnie zmieścić ciasteczko w kieszonkę i voilà, gotowe. Nie zaleca się podjadania w domu!
Niestety, mimo zdrowotnej przewagi ciasteczek ryżowych, w wyścigowym pędzie zdecydowanie częściej zobaczymy kolarzy, którzy posilają się tradycyjnymi batonami/ żelami energetycznymi. Taka forma zapewnia szybki dopływ energii do organizmu. Jednak na pierwszym bufecie ciasteczka są już stałym elementem programu.
W ramach ciekawostki warto wspomnieć, że w kwietniu 2015 roku podczas Wyścigu dookoła Kraju Basków (Vuelta al Pais Vasco, obecnie Itzulia Basque Country) Australijczyk Michael Matthews zostały przyłapany z pizzą w ręku. Niby nic dziwnego, ale zawodnik jadł włoski przysmak w trakcie etapu. Pizza wyraźnie dodała mu sił, ponieważ Matthews wyjechał z wyścigu z wygranym odcinkiem i koszulką lidera, którą nosił przez 2 dni. Przykład kolarz z Antypodów pokazuje, że czasami warto złamać utarte szlaki.
Artykuł Ciasteczka ryżowe – pyszne i zdrowe pochodzi z serwisu Velodrome.
]]>Artykuł Movistar i konflikt z Giuseppe Acquardo pochodzi z serwisu Velodrome.
]]>
Zainteresowane strony poróżnił transfer Ekwardorczyka Ricarda Carapaza do zespołu Ineos Grenadiers. Na początku 2019 roku zawodnik zawarł dżentelmeńską umowę ze swoim aktualnym pracodawcą, Movistarem, ale na fali sukcesów ostatecznie trafił do zespołu z Wysp Brytyjskich, który zaproponował lepsze warunki finansowe (nawiasem mówiąc, kto nie chciałby trafił do kolarskiego Realu Madryt?). Po wzajemnym obrzucaniu się błotem w mediach, menedżer Carapaza, Pan Acquardo, zdecydował, że jego klienci już więcej nie będą ścigać się w hiszpańskim zespole.
Dla Movistaru był to potężny cios. Zespół całkowicie zmienił strategię transferową i postawił na bardziej międzynarodowych zawodników. Zwariowany sezon 2020 okazał się dla formacji Eusebio Unzue jednym z najgorszych w historii.
Tegoroczne mercato rozpoczęło się od poszukiwania hiszpańskojęzycznych kolarzy, których interesów nie reprezentuje Pan Acquardo. Na początku sierpnia trzyletnią umowę z zespołem podpisał utalentowany Asturyjczyk Ivan Garcia Cortina, specjalista od klasyków i jeden z najciekawszych zawodników młodego pokolenia w Hiszpanii.
Szansę ścigania na najwyższym poziomie dostał Portorykańczyk Abner Gonzalez, pierwszy kolarz z tego kraju w World Tourze, który wpadł w oko skautom Movistaru na mniejszych wyścigach na Półwyspie Iberyjskim. Po dobrym sezonie na zapleczu (w drugiej lidze) na dwa lata pod skrzydła Eusebio Unzue i spółki trafił Gonzalo Serrano. W minionym Hiszpan wygrał etap dobrze obsadzonej tygodniówki Vuelta a Andalucia.
Jednak najważniejszym podpisem tego okienka transferowego został Kolumbijczyk Miguel Angel Lopez, trzeci kolarz Giro d’Italia i hiszpańskiej Vuelty w 2018 roku. „Superman” nie chciał podpisać długiej umowy z nowym pracodawcą w nadziei, że możliwy koniec pandemii koronawirusa poprawi koniunkturę na rynku płac. Zespół poszedł mu na rękę i zaproponował roczny kontrakt, i pozycję lidera na Tour de France.
Nieco mniejsze znacznie odegrali kolarze „ze świata”. Do Movistaru trafił jedynie Austriak Gregor Muhlberger, ale za to związał się z nowym pracodawcą aż na trzy kolejne sezony. Po debiutanckim, zakręconym roku na nowe umowy zapracowali młodzi: Amerykanin Matteo Jorgenson i Szwajcar Johan Jacobs.
Natomiast z zespołem rozstali się: Kolumbijczyk Carlos Betancur, który notorycznie miał problemy z dietą i motywacją, Argentyńczyk Eduardo Sepulveda i Hiszpan Eduard Prades, a swoją przygodę z rowerem zakończył doświadczony Belg Jurgen Roelandts. Przyszłość pokaże, czy nadchodzący rok będzie lepszy, czy zespół zagłębi się w marazmie.
Artykuł Movistar i konflikt z Giuseppe Acquardo pochodzi z serwisu Velodrome.
]]>Artykuł Gianni Moscon – utalentowany skandalista z Północy Włoch pochodzi z serwisu Velodrome.
]]>
Pierwszy skandal z udziałem Włocha miał miejsce na przełomie kwietnia i maja 2017 roku. Na wyścigu Tour de Romandie obraził czarnoskórego Francuza Kevina Rezę na tle rasistowskim, najprawdopodobniej dlatego, że ten spowodował kraksę. Za niechlubny czyn zespół zawiesił go na sześć tygodni.
W drugiej części sezonu Moscon został oskarżony przez Sebastiana Reichenbacha, że celowo doprowadził do jego upadku. Tym razem dochodzenie zostało umorzone z powodu braku wystarczających dowodów, a Włoch szybko zamknął usta krytykom 3. miejscem w pomnikowym wyścigu dookoła Lombardii.
W lipcu 2018 podczas Tour de France bez żadnego powodu pięścią uderzył francuskiego kolarza Elie Gesberta i został usunięty z wyścigu. Zespół po raz kolejny zawiesił swojego kolarze, tym razem na okres mniej więcej dwóch miesięcy. Po przymusowej przerwie Moscon wrócił w wielkim stylu. Na własnym podwórku wygrał dwa jednodniowe wyścigi Coppa Agostoni i Giro della Toscana, a na Mistrzostwach Świata w Insbrucku zajął 5. miejsce. Pary starczyło mu także do zdobycia tytułu Mistrza Włoch i wygrania azjatyckiej etapówki Tour of Guangxi na zakończenie sezonu.
Przebłysku kolarskiego geniuszu pokazał także rok później na Czempionacie w Harrogate w Wielkiej Brytanii. Trydeńczyk uplasował się tuż za podium, na 4. pozycji, ale tym razem „podłożył” się dla kolegi z reprezentacji, który zdobył srebrny medal.
Niestety w minionym sezonie wynik zeszły na dalszy plan, a Włoch po raz kolejny pokazał swoje drugie oblicze. Na marcowym semiklasyku Kuurne-Bruksela-Kuurne, kilka dni przed zawieszeniem rywalizacji z powodu pandemii koronawirusa, Moscon zaplątał się w kraksę i rzucił przypadkowym rowerem w Jensa Debusschere’a z zespołu B&B Hotels-Vital Concept. Organizatorzy natychmiast wykluczyli krewkiego zawodnika z wyścigu. Włoch nie zaakceptował tej decyzji i w ramach zemsty ostentacyjnie podarł numer startowy przed telewizyjną kamerą. Jego przewinienia wyceniono jedynie na 500 franków szwajcarskich, a filmiki i zdjęcia z tej sytuacji obiegły kolarskiego twittera i stały się obiektem żartów i memów z cyklu Cycling Out of Context.
Poszkodowany w tym wydarzeniu Belg doznał powierzchownego skaleczenia dłoni i zwichnięcia nadgarstka. O swoim „koledze” wyraził się w niepochlebnych słowach.
Kolejny incydent i zawsze ten sam facet. Jeśli zapytasz w peletonie, to 90 procent będzie miało do niego stosunek negatywny
– powiedział Debusschere.
Artykuł Gianni Moscon – utalentowany skandalista z Północy Włoch pochodzi z serwisu Velodrome.
]]>